środa, 3 grudnia 2014

Fotorelacja: Beskid Niski

    Beskid Niski. Hm. Przywołanie września. I przywołanie miłych dla nas wspomnień. Chociaż nie zawsze wszystko układało się tak jakbyśmy tego chcieli, o czym wspomnimy za chwilę tam gdzieś na dole, to i tak wyjazd ten zapamiętamy jako świetną przygodę. I inspirację do powrotu. Mimo że, wędrówkę rozpoczęliśmy w okolicach Krynicy Zdroju, czyli jeszcze w Beskidzie Sądeckim, to właśnie Beskid Niski był naszym głównym celem. Stąd też taki tytuł fotorelacji. To Beskid Niski, dosyć (chyba za mało powiedziane!) zapomniany przez turystów rejon polskich Karpat, był regionem, który chcieliśmy poznać. Poczuć jego bezludny i dziki klimat, o którym sporo słyszeliśmy.
O tych terenach można mówić godzinami, ale można też tam pojechać, zobaczyć wszystko na własne oczy, posłuchać ryku jeleni, szumu wiekowych drzew nigdy nie tkniętych przez człowieka. Można oglądać zdjęcia starych cerkwi i skromnych cmentarzy wojennych sprzed blisko stu lat, ale można też tam pojechać i dotknąć tego własnymi rękoma, stanąć obok historii i poczuć jej zapach. Beskid Niski nie jest jednak dla każdego. Nie ma tam szczytów sięgających dwóch tysięcy metrów, to teren gdzie widoki wymagają docenienia by stać się tymi pięknymi. Nie ma tam wielkich miast turystycznych, a samochodu możemy nie zobaczyć godzinami. Szlaki często gubią się wśród polnych traw, a do spotkania nieoswojonego zwierza jest często bliżej niż do sklepu. Beskid Niski to jedna z ostatnich, dzikich krain naszych Karpat, godna bycia dostrzeżoną .. póki jeszcze dziką jest. 

wtorek, 14 października 2014

Fotorelacja: Zalew Sulejowski i okolice

 Tym razem szeroka fotorelacja z krótkiego, bo dwudniowego wypadu (28-29 sierpień 2014) w obszary Zalewu Sulejowskiego. Nacykaliśmy grubo ponad 1000 zdjęć, poniżej znajdziecie prawie 150 fotek, które wybraliśmy spośród wszystkich. I może to dość sporo, ale niech to nie odstrasza was od oglądania, ponieważ widoki są na prawdę pocztówkowe. Nie każdy mieszkaniec województwa łódzkiego, nie mówiąc już o Polakach z odległych stron, ma pojęcie, że w niedalekim zasięgu są tak piękne krajobrazy. Na prawdę warto zaczerpnąć inspirację i zorganizować nawet krótką podróż w okolice Zalewu Sulejowskiego oraz, przy okazji, zbadać najbliższe tereny, większe miasta. My nad Zalewem byliśmy nie pierwszy raz, lecz dopiero teraz zdecydowaliśmy się "zwiedzić" lepiej zachodnią część linii brzegowej. Ale to oczywiście nie wszystko co widzieliśmy w okolicy. Po drodze odwiedziliśmy jeszcze Tomaszów Mazowiecki, Spałę, Inowłódz oraz kilka mniejszych miasteczek, wiosek. Więcej poniżej. 


poniedziałek, 13 października 2014

Fotorelacja: Wrocław

  Kilka pierwszych dni roku 2014, spędziliśmy we Wrocławiu, szwendając się po Starówce, oglądając najważniejsze obiekty i kilka muzeów. Można więc powiedzieć, że od strony turystycznej nowy rok rozpoczęliśmy wzorowo, tak jak na Południków przystało! Do stolicy Dolnego Śląska przyjechaliśmy bezpośrednio z Krakowa. I to dosłownie za grosze, korzystając z oferty PolskiBus.com. Wygrany, trochę ponad miesiąc wcześniej, konkurs, zafundował nam dwa, darmowe noclegi na południu Wrocławia, w Hotelu Ibis. Przez 3 dni zobaczyliśmy niemal wszystko co sobie zaplanowaliśmy. Pomogła nam w tym pogoda, którą można by określić mianem anomalii. Chyba każdy przyzna, że stokrotki, na początku stycznia, to dość nietypowy widok. W przypadku tej fotorelacji, postanowiliśmy podzielić post na kilka działów. Mamy nadzieję, że zdjęcia oddają chociaż w małym stopniu urok zimowego, ale bezśnieżnego Wrocławia. Zresztą zobaczcie i oceńcie sami! ;)

niedziela, 31 sierpnia 2014

Drewniane domki w Estonii

  Wracamy do estońskiego buszu. Ponownie i dosłownie. I chyba już ostatni raz. Ale temat, za który się wzięliśmy jest na prawdę tego wart. Długo się za niego zabieraliśmy, tak, tak, trochę przez nasze lenistwo, trochę przez brak zorganizowania, ale chyba przede wszystkim dlatego, że chcieliśmy go przedstawić w jak najbardziej przejrzysty, zaciekawiający i zrozumiały dla wszystkich sposób. Może nie byliśmy w każdym miejscu na mapie Polski, i pewnie nigdy nam się to nie uda, ale z naszego doświadczenia, głosów znajomych, wpisów polskich blogerów, przeróżnych przewodników, książek możemy być niemal pewni, że coś na wzór estońskiego systemu turystycznego- RMK Loodusega koos w Polsce nie istnieje.

czwartek, 14 sierpnia 2014

Fotorelacja: Uznam i Wolin

 Początek naszych pomaturalnych wakacji spędziliśmy osobno. Co prawda moja wycieczka ze znajomymi, Agą i Słoniem, na wyspy Wolin i Uznam była po części umotywowana późniejszym wyjazdem do Estonii, jednak od początku celowaliśmy w polskie morze. Planów było wiele, pogoda taka sobie. Nawet przy w pełni świecącym Słońcu na nasze nieszczęście końcówka maja nie była tak ciepła jak miała być. Zaczęliśmy od Wolińskiego Parku Narodowego i Międzyzdrojów. Będąc już w docelowym Świnoujściu zahaczyliśmy o niemieckie miasteczko Ahlbeck, gdzie wypiliśmy piwko i jedliśmy jedną z najlepszych rzeczy nad morzem. Zaledwie kilka dni, za to w świetnym towarzystwie, za które w tym momencie bardzo dziękuję. Poniżej fotorelacja z wyjazdu.

wtorek, 12 sierpnia 2014

Ugotuj to sam, czyli Menu Biwakowe

  W ostatnim czasie zostaliśmy poproszeni o napisanie poradnika na temat biwakowego żarcia. Akurat bardzo dobrze się składa, bo właśnie mieliśmy to w planach. Ma być tanio, szybko, łatwo i przede wszystkim smacznie. Zobaczymy co z tego będzie. No więc podejmujemy się tematu! Klawiatura w ruch! Bawimy się w Makłowicza!   Ale.. najpierw wyobraź sobie sytuację: kolejny już dzień przemierzasz długie kilometry z plecakiem na ramionach, jedzenie od mamusi już dawno się skończyło, noc powoli nadchodzi, brzuch odzywa się coraz bardziej, a w kieszeni dzwoni jedynie kilka miedziaków. Rozpaczliwie po raz piąty zaglądasz do plecaka w poszukiwaniu czegoś konstruktywnego do jedzenia. Niestety, wyciągasz jedynie ostatnią, znienawidzoną już zupkę chińską z pogniecionym na wiór makaronem, palnik gazowy, butelkę wody i jakieś produkty typu sól, cukier. Dokoła zero knajp, restauracji, budek fast food. Nagle na końcu drogi dostrzegasz bazarek z podstawowymi artykułami spożywczymi, ziemniaczki, ryż, kasza, jakieś tam jeszcze warzywka. Masz do wyboru: zjeść wspomnianą zupkę chińską lub też użyć wyobraźni i coś ugotować.  Tylko co ...


niedziela, 10 sierpnia 2014

Fotorelacja: Pomorze Zachodnie

  Sierpień, na dobrą sprawę, czwarty już miesiąc naszych długich wakacji zaczęliśmy od kilkudniowej wyprawy na północ Polski. Dokładnie w rejony Pomorza Zachodniego. Wyruszyliśmy wcześnie rano, 2 sierpnia, a do domu wróciliśmy 6 dnia miesiąca. Po drodze na krótko zawitaliśmy do paru miejscowości. Głównym celem były oczywiście te nadmorskie, ale po drodze zahaczyliśmy jeszcze m.in. o Poznań czy Koszalin. Poniżej przygotowaliśmy krótką fotorelację z podróży.

ZACZĘLIŚMY NA DWORCU W PABIANICACH..

czwartek, 10 lipca 2014

Rury po Berlińsku

  Berlin. Byliśmy tam jakiś czas temu. Mimo to, ponownie wzięliśmy się za jeden, frapujący nas temat. Będąc na miejscu często napotykaliśmy się na zagadkowe kolorowe rury ciągnące się kilometrami. Zwiedzałam wiele europejskich stolic, ale pierwszy raz widziałam coś takiego. Przeważały te pomalowane na różowo, ale nie brakowało też niebieskich i fioletowych. Bardzo nas to zainteresowało, co widać po poniższych zdjęciach. Drobna zagadka nie opisywana w przewodnikach dała do myślenia. I wymagała rozwiązania. 

Brudny przemysł, szum wody i Cystersi

  Zostawiamy na chwilę Estonię, teraz historia trochę bardziej odległa w czasie i bliższa w terenie. Otóż, podczas zeszłorocznej, długiej majowej przerwy, kiedy to jeszcze nie pisaliśmy matur (... i życie było piękne), wybraliśmy się we dwoje na naszych dwukołowych pojazdach nad Jezioro Sulejowskie. Albo zalew, zbiornik, jak zwał tak zwał. Dla tych, którzy nie słyszeli nigdy o nim- jest to sztuczne jezioro w województwie łódzkim, jedno z większych w tej części Polski. Ale dziś będzie trochę inaczej, trochę mniej o naszych przeżyciach, doświadczeniach. Właściwie o nas nie będzie nic. Bo wyjazd o którym wspomniałem stał się jedynie pretekstem, inspiracją do napisania o Cystersach, brudnym przemyśle i szumie wody. O co chodzi? Przeczytacie poniżej. 

poniedziałek, 7 lipca 2014

Od łosia do łososia

  Charakterystyczne dla Polski jedzenie to bigos, wszelakie kiszonki, grzyby, barszcze, pierogi, kasza, wielu powie także - rosół, mielone i schabowe! A co z tą Estonią? Na początku musimy jasno stwierdzić, że estońska kuchnia nie jest aż tak bogata jak nasz narodowy kanon żywieniowy. Tak na prawdę jest niewiele dań przypisanych tylko i wyłącznie temu małemu krajowi na północy Europy. Potrawy są mieszaniną wielu kultur, a kucharzem- historia tego narodu. Przez wieki silne wpływy czy to niemieckie, czy to rosyjskie, polskie, litewskie, duńskie i w końcu skandynawskie stworzyły w Estonii znany nam dziś magiel kulinarny. W podróż wyjechaliśmy bez jakiejkolwiek wiedzy na temat estońskiego jedzenia, narodowych produktów popularnie występujących w sklepach. Tym bardziej więc byliśmy zadziwiani tym co widzieliśmy czy próbowaliśmy każdego dnia.



czwartek, 26 czerwca 2014

Estonia w 14 punktach

 Od naszego wyjazdu do Estonii minęło już trochę czasu. Przejrzeliśmy zdjęcia, zaszufladkowaliśmy wspomnienia, doświadczenia włożyliśmy do kieszeni. Z tej niedługiej podróży przywieźliśmy wiele wiedzy o Estonii. O tej Estonii, o której niektórzy mówią, że przecież to posowiecki obóz Rosjan, że zacofanie, dzicz i drewniane domki. I ci niektórzy mogą mieć sporo racji w tym co mówią. Mimo to, warto zaznaczyć, że Estonia powyższymi faktami wcale nie odrzuca - wręcz przeciwnie - przyciąga. O tym, jaka jest Estonia widziana naszymi oczami, czym do siebie przekonuje, czym zadziwia, zaciekawia i czym zaprasza przeczytacie poniżej. Zapraszamy :)




piątek, 23 maja 2014

Jak własnoręcznie zrobić: BUKŁAK

Ile razy zdarzyło wam się z niechęcią ściągać plecak i wyciągać z niego butelkę z piciem? Pewnie wiele.. Już w tamtym roku podróżując co nieco zauważyłam, że proces zdejmowania plecaka-wyjmowania butelki-odkręcania korka-picia-zakręcania-chowania-zakładania plecaka jest niesamowicie długi i czasem po prostu niewygodny. O ile ja w moim plecaku mam specjalne boczne kieszonki na butelki co znacznie ułatwia ich noszenie/wyjmowanie, o tyle Szymuś takich nie miał i za każdym razem musiał wyjmować napój ze środka co czasem rujnowało ułożenie całego bagażu. Wypatrzyłam więc sobie w sklepie bukłak.


Jest to taki jakby elastyczny woreczek wykonany z dość grubej folii/plastiku zakończony rurką, który chowamy w plecaku i przez specjalny otwór lub po prostu zostawiając nie do końca zamknięty zamek możemy w każdej chwili wziąć łyka. Bez rozpinania, wyjmowania. Po prostu -mamy ochotę- pijemy!


Ostatnio przypominając sobie o tym postanowiłam taki właśnie bukłak zakupić, ale ceny podawane w sklepach mnie zraziły (ciekawych zapraszam na stronę Decathlona czy innych sklepów ze sprzętem turystycznym).
Pomyślałam sobie co za problem, zrobię sobie sama. I właśnie na taki oto przepis krok po kroku na bukłak "zrób to sam" zapraszam.

niedziela, 11 maja 2014

A może KARMA?

Po ostatniej bardzo udanej podróży autostopowej do Częstochowy, o której możecie zobaczyć krótki wpis na facebooku tutaj pomyślałam, że chciałabym napisać o dobrych rzeczach jakie nas spotkały podczas niektórych wyjazdów. Można by to potraktować może jako jakiś felieton? Sama nie wiem. Ale zapraszam do przeczytania :)


czwartek, 10 kwietnia 2014

Podróżniczy dzień świra

W Olsztynie byliśmy 3 dni. I niestety tylko 3 dni, bo dostaliśmy ofertę nie do odrzucenia. Na zaproszenie naszej kochanej koleżanki- Angeliki, pochodzącej z Krakowa, postanowiliśmy jechać do Kołobrzegu. Do pokonania kilkaset kilometrów. Jechać pociągiem, busem, stopem? No właśnie, czym? Los po części wybrał za nas.

Akcja tego komediodramatu trwała jeden dzień. W jeden dzień dojedziesz do Paryża, Moskwy, Rzymu, do wielu miejsc na mapie Europy. W jeden dzień możesz polecieć samolotem na drugą półkulę. W jeden dzień możesz przejechać na rowerze dziesiątki kilometrów czy pociągiem na drugi koniec Ukrainy. My w jeden dzień .. jechaliśmy z Olsztyna do Kołobrzegu. I było świetnie!



sobota, 29 marca 2014

Szczyt 2096

[MALWA]
Jak codziennie Ja, Zuźka, Maja, Kasia i Wiktoria chciałyśmy wstać jak najwcześniej żeby szybko wyjść w góry, ale jak to zwykle bywa.. w 5 dziewczyn nie jest się łatwo zebrać. Ograniczała nas również godzina odjazdu pierwszego busa. Mieszkając ponad 7 km od wejścia do Tatrzańskiego Parku Narodowego niestety byłyśmy od niego uzależnione. Przynajmniej rano, bo wieczorem jakoś dawałyśmy sobie radę inaczej. Dzień zapowiadał się pięknie, z resztą jak każdy dzień wakacji 2013. Widok, który ujrzałyśmy wychodząc z pensjonatu tylko popychał nas w stronę gór. 9:30 - pierwsze zdjęcie z Doliny Kościeliskiej bo to tam właśnie zaczęłyśmy naszą drogę na Czerwone Wierchy. A Szymuś...?

piątek, 28 marca 2014

BUSY BUSY - WIĘCEJ BUSÓW!


NIEDŁUGO AKTUALIZACJA

Malwa opisała tutaj pokrótce najtańsze spółki autokarowe na polskim rynku, ja zająłem się natomiast pozostałymi. Nie ukrywam, że trochę droższymi ale też godnymi uwagi jeżeli ktoś wybiera się w podróż busem, tym bardziej, że nie rzadko oferują o wiele więcej niż PolskBus czy Simple Express. Opisane poniżej propozycje to przewozy głównie międzynarodowe. Niektóre ceny są bardzo kuszące. Chodzi tutaj głównie o propozycje Eurolines. Ale Sindbad, z bardzo szeroką ofertą, czy AGAT nie pozostają w tyle. Inne firmy w zestawieniu to Becker Reisen, Intercars i Interbus - Inter.


środa, 26 marca 2014

JAK TANIO JEŹDZIĆ BUSEM?

NIEDŁUGO AKTUALIZACJA

Jak tanio jeździć busem? Przede wszystkim liczy się spryt, szybkość i spostrzegawczość. Przydałoby się również konto bankowe obsługiwane przez internet. Wielu ludzi widziało reklamy z tanimi biletami na busy, ale nie wiele osób wie dokładnie o co w tym wszystkim chodzi. Szybkie rezerwacje, przelewy internetowe, niskie ceny, bardzo duży wybór firm.. Co robić? Czym się kierować?

Mimo ciągle spadających cen biletów samolotowych przejazdy autokarowe cieszą się dużym zainteresowaniem. Przy odrobinie sprytu, szczęścia i wolnego czasu można wśród polskich przewoźników znaleźć bardzo kuszące ceny związane z tym rodzajem transportu. Szukając w internecie konkretnego zestawienia polskich przewoźników nie natrafiliśmy na nic konkretnego i spójnego co dałoby nam ogólny obraz tego jak to wszystko wygląda i działa. Postanowiłam więc podzielić się odrobina doświadczenia razem ze szczyptą najważniejszych informacji ze stron internetowych przewoźników. Jeżeli chcesz się dowiedzieć jak PRAWIE za darmo jeździć busem to zapraszam do kliknięcia "czytaj dalej"!


wtorek, 11 marca 2014

Fotorelacja: Berlin

 Berlin. Stolica Niemiec. Jedno z największych miast Europy i jedno z najbardziej różnorodnych kulturowo. Jedno z piękniejszych. Jedno z tych ważniejszych na mapach historycznych. Jedno z tych, na które nie rzadko zwrócone są oczy całego świata. Jedno z miast najbardziej kontrastowych, jedno z najbardziej zaskakujących, zadziwiających na każdym kroku, nietypowych, nieszablonowych, niezwykłych. Jedno z ... I tutaj każdy po wyjeździe do Berlina mógłby wpisać zapewne jeszcze mnóstwo swoich pomysłów na to jakimi słowami można opisywać stolicę Niemiec. 
 Czym dla nas przede wszystkim jest Berlin, jak zapamiętaliśmy to miasto, czym wyrył się nam w pamięci? Dla Malwy ciekawą cechą była surowość i monumentalność wielu budowli, całych ulic, miasta ogółem, Lecz to wszystko nie składało się na wadę, ale na odmienność od innych europejski stolic. Drugą rzeczą są widoczne różnice pomiędzy historycznym Berlinem Zachodnim, a Wschodnim. Otoczenie się zmienia, prawie nigdzie nie wygląda tak samo. A po trzecie, chyba to co Malwę najbardziej ekscytowało to pozostałości Muru Berlińskiego porozrzucane po całym centrum, a na chodniku ciągła linia z kostki wyznaczająca jego przebieg. A za co ja cenię Berlin? Na pewno za szacunek Berlińczyków do swojej historii. Za to, że się jej nie wstydzą, mimo jej plugawości w pewnych okresach i podkreślają ją na każdym kroku jaka by ona nie była. Po drugie, za tą świeżość, odwagę, młodość, pomysłowość, wolność artystyczną i wyczuwalność ich wszystkich w powietrzu. A po trzecie? Chyba za to, że Berlin przełamuje stereotypy o naszych zachodnich sąsiadach, a z drugiej strony, że wiele z nich tak mocno broni. Kontrast goni kontrast.

sobota, 8 marca 2014

Ich bin ein Berliner. Część I

  Dnia 12 lutego 2014 roku znaleźliśmy się w Berlinie. Ale jak, ale skąd, ale czym? No właśnie ...
Zwykły, nudny i ponury wtorek, zwykły 4 luty. Po południu dzwoni Malwa. Nagle słyszę pytanie:
 - Jedziemy do Berlina?
Lekki szok, chwila zaniemówienia i lawina pytań:
 - A kiedy, a czym, a za ile?
I tak krótka rozmowa zamieniła się w ponad godziną konferencję nad "za" i "przeciw" ale jak to zwykle u nas bywa, zwyciężyła wola poznawania nowego. Nad szymusiowym racjonalizmem górę wziął żywioł. Jak to mówią - matura nie zając.. i tak dalej, i tak dalej. Kiedy? To już wiecie. Czym? Polskim Busem. Za ile? 20 złoty/os. w dwie strony.


Ich bin ein Berliner. Część II

  Potsdamer Platz. Na początku XX wieku nazywany najruchliwszym placem Europy. Druga wojna światowa zmiotła budynki w jego obrębie z powierzchni ziemi. Okres komunistyczny oczywiście dołożył swoje 2 grosze. Lecz to co miało miejsce w niedalekiej przeszłości nie ma żadnego potwierdzenia w obrazie dzisiejszym. Wchodząc na Potsdamer Platz poczułem jakiś powiew Zachodu, poczułem się jak w ucywilizowanym mieście. Piękne, wysokie budynki, wejście do metra, wejście do kolejki miejskiej, dookoła najdroższe, niemieckie auta, chodniki czyste na glanc, krawężniki równe, pod linijkę, ludzie ubrani w najdroższe ciuchy. Oczywiście można się spierać o to czy "ucywilizowanie" jest sprawą negatywną czy pozytywną, ale to temat do oddzielnych rozważań. Mimo wszystko, Potsdamer Platz właśnie taki jest. Dynamiczny, na którym życie toczy się w jasny, zdecydowany sposób. Mam wrażenie, że jest on dla mnie odzwierciedleniem Niemiec. Uosobieniem stereotypów o pruskiej dyscyplinie, przełożonej jedynie w realia XXI wieku.