poniedziałek, 16 marca 2015

Fotorelacja: Tatry zimą

   Przedostatni weekend lutego 2015 roku. Trochę więcej wolnego czasu po sesji i w dodatku ważny dla nas dzień - 22 luty - więc postanowiliśmy gdzieś pojechać. Wybór padł na Tatry, ponieważ jeszcze nie byliśmy tam zimą (jak zresztą w wielu miejscach, gdzie zimą byśmy chcieli pojechać, ale Tatry zawsze dobrze leżały nam na sercu). Krótka wycieczka, przez co planowanie nie zajęło nam dużo czasu. Ciepłe ciuchy do plecaka, trochę jedzenia, mapa, inne, przydatne pierdoły - to wszystko do samochodu, bo właśnie autem postanowiliśmy jechać. Na szczęście na BlaBlaCarze  udało nam się znaleźć dwie przemiłe dziewczyny, które postanowiły dorzucić się do paliwa; w ten sposób mocno ograniczyliśmy koszty i przy okazji mogliśmy cieszyć się międzynarodowym towarzystwem, otóż jedna z nich była Rosjanką, a druga Holenderką, ot taki polsko-rosyjsko-holenderski kogel mogel. Tak na prawdę nie ustalaliśmy nic wielkiego, żadnych tras, pełen spontan. Rano, koło godziny 10, gdy dojechaliśmy do Zakopanego wybór padł na Dolinę Strążyską, a więc i w tamtą stronę pomaszerowaliśmy ...







Wiewióras w zimowej szacie :)




Szałasy pasterskie na Polanie Strążyskiej 




Po lewej stronie krzyż i od razu wiadomo o jaką górę chodzi :)


Malwka z zamarzniętym lodospadem 



Widoki na Czerwone Wierchy





Powrót w stronę Zakopanego Doliną Małej Łąki

Gubałówka widziana z Drogi pod Reglami



I na koniec dnia - wjazd wyciągiem na Gubałówkę 











Zimowe Tatry mają naszą OKEJ-KĘ!



Drugiego dnia, po bardzo ciężkiej nocy, postanowiliśmy jednak nie odpuścić i wyjść gdzieś niedaleko w góry, ale gdzieś, gdzie widoki będą równie piękne; wybraliśmy Rusinową Polanę, tak mocno polecaną. Na prawdę warto, co widać na zdjęciach poniżej :)











Wieczorem poszliśmy jeszcze obowiązkowo na chwilę na Krupówki, ale przed tym zahaczyliśmy o fajną knajpę pod Nosalem, "Marzanna", ul. Balzera 17e - jedzenie na prawdę domowe, tanie, bardzo luźna atmosfera i ciekawy wystrój, mocno polecamy.
I tak powoli kończył się nasz lutowy weekend w Tatrach. Jedno rada od nas - na prawdę warto wziąć jakieś kijki w góry zimą, tym bardziej, gdy szlaki są dosyć mocno oblodzone. To znacznie ułatwia chodzenie, albo może nawet uchronić nas przed złamaniem nogi. Aaa, i druga rada - okulary przeciwsłoneczne. W słoneczne dni przy dużej ilości śniegu na polanach można na prawdę mieć duże problemy z rozkoszowaniem się widokami bez tego małego przedmiotu.
Nigdy nie byliśmy w górach zimą w celach, czysto wędrówkowych i choć przez jeden, krótki weekend nie mieliśmy czasu (i na pewno też zbyt dużego doświadczenia) żeby wyjść gdzieś wyżej to i tak uważamy, że obie trasy były świetne plenerowo. Warto czasami odstawić narty czy snowboard i po prostu udać się na krótką nawet wędrówkę, bo tak jak to jest np. z Rusinową Polaną - nie trzeba wchodzić od razu na Giewont, żeby zobaczyć góry jak z pocztówki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz