czwartek, 10 lipca 2014

Rury po Berlińsku

  Berlin. Byliśmy tam jakiś czas temu. Mimo to, ponownie wzięliśmy się za jeden, frapujący nas temat. Będąc na miejscu często napotykaliśmy się na zagadkowe kolorowe rury ciągnące się kilometrami. Zwiedzałam wiele europejskich stolic, ale pierwszy raz widziałam coś takiego. Przeważały te pomalowane na różowo, ale nie brakowało też niebieskich i fioletowych. Bardzo nas to zainteresowało, co widać po poniższych zdjęciach. Drobna zagadka nie opisywana w przewodnikach dała do myślenia. I wymagała rozwiązania. 

Brudny przemysł, szum wody i Cystersi

  Zostawiamy na chwilę Estonię, teraz historia trochę bardziej odległa w czasie i bliższa w terenie. Otóż, podczas zeszłorocznej, długiej majowej przerwy, kiedy to jeszcze nie pisaliśmy matur (... i życie było piękne), wybraliśmy się we dwoje na naszych dwukołowych pojazdach nad Jezioro Sulejowskie. Albo zalew, zbiornik, jak zwał tak zwał. Dla tych, którzy nie słyszeli nigdy o nim- jest to sztuczne jezioro w województwie łódzkim, jedno z większych w tej części Polski. Ale dziś będzie trochę inaczej, trochę mniej o naszych przeżyciach, doświadczeniach. Właściwie o nas nie będzie nic. Bo wyjazd o którym wspomniałem stał się jedynie pretekstem, inspiracją do napisania o Cystersach, brudnym przemyśle i szumie wody. O co chodzi? Przeczytacie poniżej. 

poniedziałek, 7 lipca 2014

Od łosia do łososia

  Charakterystyczne dla Polski jedzenie to bigos, wszelakie kiszonki, grzyby, barszcze, pierogi, kasza, wielu powie także - rosół, mielone i schabowe! A co z tą Estonią? Na początku musimy jasno stwierdzić, że estońska kuchnia nie jest aż tak bogata jak nasz narodowy kanon żywieniowy. Tak na prawdę jest niewiele dań przypisanych tylko i wyłącznie temu małemu krajowi na północy Europy. Potrawy są mieszaniną wielu kultur, a kucharzem- historia tego narodu. Przez wieki silne wpływy czy to niemieckie, czy to rosyjskie, polskie, litewskie, duńskie i w końcu skandynawskie stworzyły w Estonii znany nam dziś magiel kulinarny. W podróż wyjechaliśmy bez jakiejkolwiek wiedzy na temat estońskiego jedzenia, narodowych produktów popularnie występujących w sklepach. Tym bardziej więc byliśmy zadziwiani tym co widzieliśmy czy próbowaliśmy każdego dnia.