czwartek, 10 lipca 2014

Rury po Berlińsku

  Berlin. Byliśmy tam jakiś czas temu. Mimo to, ponownie wzięliśmy się za jeden, frapujący nas temat. Będąc na miejscu często napotykaliśmy się na zagadkowe kolorowe rury ciągnące się kilometrami. Zwiedzałam wiele europejskich stolic, ale pierwszy raz widziałam coś takiego. Przeważały te pomalowane na różowo, ale nie brakowało też niebieskich i fioletowych. Bardzo nas to zainteresowało, co widać po poniższych zdjęciach. Drobna zagadka nie opisywana w przewodnikach dała do myślenia. I wymagała rozwiązania. 


Po zjednoczeniu Berlina w 1990 roku można było zaobserwować istny wysyp żurawi i wielkich metalowych blach ograniczających teren budów. Dziś,są one całe pokryte planami prac, wizualizacjami i informacjami o powstającym lub odbudowywanym obiekcie. Ciągłe przebudowy, rekonstrukcje i renowacje powodują, że ciężko jest zrobić zdjęcie bez dźwigu w tle. Miasto poczyniło szereg inwestycji liczonych w miliardach euro aby zamazać dawne granice. Z jednej stony wyszło to na dobre, z drugiej jednak między innymi przez takie kroki Berlin jest jednym z najbardziej zadłużonych miast na świecie. Odnowienie Reichstagu, budynków z wielkiej płyty, powstanie nowej dzielnicy rządowej, czy zagospodarowanie przestrzeni po dawnej granicy między RFN a NRD to kilka przykładów chęci zerwania przez stołeczny rząd z historycznych powiązaniami rodem z czasów komunizmuTo właśnie w dawnych granicach pomiędzy Berlinem Zachodnim a Wschodnim natknęliśmy się na najwięcej długich, kolorowych rur.


Zastanawiające było ich położenie. Nie było na to żadnej reguły. Czasem leżały na chodniku, innym razem stały na podporach kilka metrów nad naszymi głowami, a zdażało się i tak, że krzyżowały się ze sobą. Czasem były obklejone jakimiś ogłoszeniami, lub kredytami chwilówkami jak to bywa i w Polsce, ale nigdy informacją co w nich jest/było, czemu są takie długie i w takich ilościach. Było to przyczyną naszych licznych spekulacji na ten temat. Na początku wywnioskowaliśmy, iż jest to zapewne kolejny z przejawów sztuki, koncepcji jakiegoś awangardowego twórcy i jego artyzmu. Bo takich przejawów w Berlinie jest mnóstwo i to na każdym kroku, w niezliczonych formach. Obstawialiśmy też, że może być w nich gaz lub jakaś ciecz. Wiele się nie pomyliliśmy, ale o tym za chwilę.

Skoro znajdują się zwłaszcza w byłej strefie Muru Berlińskiego można by przypuszczać, że są one w jakiś sposób z nim związane. W przeszłości Mur Berliński nie składał się jedynie z grubej, betonowej ściany, lecz także z pasa pustej przestrzeni o szerokości od 30 do 500 metrów (dla ciekawych dwa linki przedstawiające dokładny schemat muru: 1 , 2 ) który po dziś jest kuszącym dla inwestorów terenem do zagospodarowania.

Wszelkie rozważania i pomysły „zawartości” zagadkowych rur rozwiał ten widok:


Z jednej strony byliśmy szczęśliwi, że znaleźliśmy koniec dziwnych przewodów, z drugiej jednak nasunęło to jeszcze więcej pytań. Po dość długich poszukiwaniach, wreszcie udało mi się dowiedzieć o co w tym wszystkich chodzi!

Berlin ma dość niekorzystną sytuację jeżeli chodzi o podłoże. Już od wielu lat projekty architektów są niszczone przez podmokły, piaskowy teren. Uniemożliwia on stawianie tak wysokich konstrukcji jakie są na przykład w Paryżu czy Dubaju. 
Może to i lepiej, bo przecież liczy się nie ilość (w tym przypadku wysokość), a jakość zrealizowanego projektu. Jest to miasto odważnych budowli, jednocześnie bardzo przemyślanych, komponujących się idealnie ze swoim otoczeniem i ze sobą nawzajem. Realizacje planów zagospodarowania pustych przestrzeni, pozostałych po roku 1990, przemieniły centrum w obraz jaki znamy dziś - nowoczesne, modernistyczne, z powiewem świeżości, nutą architektury zza oceanu, a zarazem bardzo ukorzenione  w kulturze europejskiej. Ciągle powstają coraz to bardziej intrygujące i zadziwiające budynki. 


Z tego własnie powodu władze Berlina zdecydowały się na radykalny krok- poprowadzenie naziemnych rur do aktualnych placów budów w celu możliwości odprowadzenia przez inwestora zalegających wód gruntowych. Mimo to, że istnienie rurociągów miało być tymczasowe, wydaje się czymś oczywistym, że pozostaną one na swoim miejscu jeszcze przez dziesiątki lat, czego powodem jest znacząca wartość turystyczna.

Pozostaje jeszcze kwestia ich kolorów.
Tutaj można by podać kilka argumentów. I tutaj możemy ponownie odwołać się naszych koncepcji odnośnie sztuki w Berlinie. Po pierwsze, Berlin nie jest nudny. Stara się być unikatowy i dobrze mu to wychodzi. Nigdzie indziej nie znajdziemy tak głęboko zakorzenionego podziału miasta na wschód i zachód, tak masywnej i zimnej czasami zabudowy, brzydkiego, komunistycznego bloku w samym centrum, a przy nim starego neoklasycystycznego gmachu. Można więc powiedzieć, że pomalowanie rur na ostre kolory jest swoistą walką z miejską szarzyzną. Dodają one odrobinę wesołości do życia codziennego. Tak bardzo weszły w kulturę Berlina, że nie rzadko można je zobaczyć na pocztówkach. Kolorowe rury cieszą się wysokim zainteresowaniem wśród Berlińczyków i turystów. I dobrze się "sprzedają". 


Przeczytaj również o naszej wycieczce do Berlina:

ICH BIN EIN BERLINER. CZĘŚĆ I
ICH BIN EIN BERLINER. CZĘŚĆ II

A więcej zdjęć z Berlina tutaj, w obszernej fotorelacji: 

FOTORELACJA: BERLIN 

5 komentarzy:

  1. Dzięki za odkrycie zagadki berlińskich rur :D sama się zastanawiałam, po co tam są.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze się zastanawiałem po co one się tam znajdują :D Jakiś łącznik elastyczny, rury gazowe, a jednak niespodzianka! Rurociągi nadają klimatu tej miejscowości i bez nich na pewno nie wyglądała by tak samo ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo przystępny artykuł, szczególnie fragment na temat rurociągów :)

    https://gambitsystems.pl/oferta/zawory-motylkowe

    OdpowiedzUsuń
  4. Firma https://gambitsystems.pl/oferta/rury posiada w ofercie wysokiej jakości systemy rurowe firmy Georg Fischer +GF+ przeznaczone do budowy ciśnieniowych rurociągów z tworzyw sztucznych. Sprawdźcie bo mają korzystne oferty.

    OdpowiedzUsuń